Kobieta, która mieszka we mnie

Dostępność: na wyczerpaniu
Wysyłka w: 24 godziny
Cena: 39,00 zł 39.00
ilość szt.

towar niedostępny

dodaj do przechowalni

Opis

Kobieta, która mieszka we mnie

Mroczna strona osobowości czy niezależny byt?

Rzeczywistość czy iluzja stworzona na kanwie powtarzających się epizodów psychotycznych?

W tej książce nic nie jest oczywiste.

Pewne jest tylko jedno, ktoś poniósł śmierć.

 
 
Wydawnictwo: Nela Nielsen
Strony: 174
Autor: Nela Nielsen
Oprawa: Broszurowa
Format:145 x 210 mm
ISBN: 978-83-8273-797-4 
 
 
 
 
 
 

FRAGMENT KSIĄŻKI "KOBIETA, KTÓRA MIESZKA WE MNIE"

Rozdział 1. Ona

Towarzyszyła mi od dnia, gdy skończyłam dziewięć lat. Nie wiedziałam kim jest i skąd się wzięła, ale niezłomnie i gorliwie przy mnie trwała. Z czasem przyzwyczaiłam się do jej obecności. Przywykłam do jej bałaganiarstwa, wulgarnego języka i bezgranicznej pogardy dla innych. Nienawidziłam jedynie tych chwil, gdy przejmowała kontrolę nad moim ciałem. Nie znosiłam tego… Nic mnie bardziej nie irytowało niż jej bezpardonowa ingerencja w mój perfekcyjnie ułożony świat, ale nie byłam w stanie przeciwstawiać się tej ekspansji.

Próbowałam ze wszech miar walczyć, dokładałam starań, by zagłuszać jej opryskliwy, ignorancki ton, starałam się ignorować jej złowróżbne, makabryczne opowieści, a nade wszystko podejmowałam wysiłki, aby opierać się zawłaszczaniu przez nią mojej prywatnej, wewnętrznej przestrzeni. Niestety. Bez powodzenia. Była silniejsza, była władcza, zdecydowana, niezależna, a czasami wręcz bezwzględna i brutalna.

Gdy wyznaczyła sobie cel, nic nie było w stanie jej powstrzymać. Przerażały mnie jej mordercze zapędy i nienawiść, jaka panoszyła się w jej zbolałej duszy. Nie wiedziałam jak daleko jest się w stanie posunąć ani do czego jest zdolna. Nie wiedziałam też, czy któregoś dnia nie pociągnie mnie ze sobą na samo dno. To jednak, co przerażało mnie najbardziej to fakt, że wszystko, co zrobi, czego kiedykolwiek się dopuści, za każdym razem zostanie w całości przypisane do mnie.

Witajcie, moi drodzy. Nazywam się Wiktoria i od wielu lat dzielę ciało z kobietą, która mieszka we mnie.

Na początku, jako dziecko, myślałam, że to jakaś zbłąkana dusza, która z nieznanych mi przyczyn utknęła pomiędzy światami i przywarła do mnie, jako że tylko ja byłam w stanie ją usłyszeć i pocieszyć. Potem zaczęłam się zastanawiać, czy nie mam osobowości mnogiej, schizofrenii, albo czy nie doświadczyłam w dzieciństwie jakiejś traumy, która spowodowała, że wyhodowałam na własny użytek, w swoim chorym mózgu, władcze i bezwzględne alter ego.

Rzecz w tym, że żadna z powyższych hipotez nie pasowała do naukowych opisów wspomnianych jednostek chorobowych. Bo w odróżnieniu od osób chorych, ja zdawałam sobie sprawę z obecności tej kobiety, potrafiłam rozróżnić własne działania, odczucia i myśli od jej emocji, przemyśleń i aktywności. Potrafiłam z nią dyskutować, ścierać się na argumenty, a nawet żartować i śmiać do rozpuku.

W pewien sposób była mi bliska. Nie podzielałam jedynie jej poglądów, nastawień, oczekiwań i narcystycznego spojrzenia na świat. Niestety jej emocje w sposób fizyczny wpływały na moje ciało, a bywało i tak, że jej myśli i osobowość spychały moją jaźń w otchłań podświadomości. Zdarzały się dni, gdy nie byłam w stanie wydostać się z tego mroku i przejąć kontroli nad własnym mózgiem i swoim osobistym ciałem. To tak, jakby całe moje wewnętrzne jestestwo zapadło się w sobie do rozmiarów ziarnka grochu, pozostawiając naczynie, jakim jest moje ciało, kompletnie niewypełnione. Wokół mnie rozpościerała się zatrważająca i opustoszała przestrzeń, która niczym bezdenna piekielna czeluść przerażała i napawała trwogą. W takich chwilach moje ciało wypełniała Ona. Zawłaszczała każdy skrawek na poziomie komórkowym, wypełniała po brzegi mój umysł, odbierała mi wolę, zagrabiała świadomość. Wypełzała niczym błotnista maź z otchłani podświadomości i oplatała swoimi demonicznymi mackami cały mój wewnętrzny wszechświat.

Żeby odzyskać władzę i kontrolę, moja jaźń na powrót musiała wypełnić sobą po brzegi cielesne naczynie, inaczej bowiem przestawało ono należeć do mnie. Wiem, że brzmi to tajemniczo i niezrozumiale. Zapewne nikt, kto nie doświadczył takiego współegzystowania, nie będzie w stanie zrozumieć, o czym mówię, a tym bardziej pojąć z jakim wyzwaniem borykam się każdego dnia. Tak, uwierzcie mi, to jest ogromne wyzwanie. Chcesz uciec od zła, lecz zło uparcie wrosło w ciebie i tkwi jak cierń pod paznokciem — uwiera, przeszkadza i sprawia fizyczny ból, lecz choć ze wszystkich sił próbujesz wyrwać się z objęć hydry, nie możesz od niej uciec — jesteś skazana, aby trwać w tym nieprzemijającym koszmarze współegzystencji.

Jestem osobą wysoce wrażliwą. Delikatną, powściągliwą, chyba nawet ciut nieśmiałą i skromną. Ona jest ekspansywna, dominująca, pewna siebie i zachowuje się, jakby posiadła mądrość wszystkich filozofów tego świata. Ja wybaczam, ona się mści. Ja podaję rękę, kiedy ona z rozmysłem popycha w przepaść. Tak, jesteśmy swoimi przeciwieństwami, skrajnie różne, lecz niestety skazane na swoją nieustającą współobecność. Czy kiedyś się od niej uwolnię? Czy kiedyś zacznę żyć własnym życiem? Marzy mi się dzień, kiedy kobieta, która mieszka we mnie, stanie się odległym i mglistym wspomnieniem. Takie mam marzenie…

Rozdział 2. Świt

Wraz z porannym brzaskiem i pierwszymi promieniami słońca, wpadającymi przez szpary pomiędzy ciężkimi zasłonami przysłaniającymi okna, naszła mnie myśl, że ten dzień będzie najwspanialszym dniem mojego życia. Leniwie przeciągnęłam się na łóżku, ale jeszcze nie miałam zamiaru go opuszczać. Uśmiechałam się na samą myśl o nadchodzących wydarzeniach. Paweł… To on dzisiaj wyzwalał delikatny i subtelny uśmiech na mojej twarzy. Był ucieleśnieniem kobiecych marzeń o mężczyźnie idealnym. Nieziemsko przystojny, wyrzeźbiony niczym Achilles w granitowej skale, szarmancki, tryskający poczuciem humoru, opiekuńczy. Należał do tych mężczyzn, przy których po kilku minutach rozmowy czułaś się jak przy najbliższym przyjacielu, z którym nie dość, że znasz się od niepamiętnych czasów, to jeszcze łączy was niezwykła zażyłość. Nawet jeżeli nie widzicie się nieco dłużej, nie brakuje wam tematów do rozmowy. To człowiek, który nie tylko potrafi oczarować niezwykłymi historiami, ale też z niewiarygodnym zaangażowaniem słucha, co masz do powiedzenia, angażuje się w twoją opowieść, dopytuje, wykazuje troskę i zainteresowanie. Potrafi też skrytykować, ale robi to w tak zadziwiający sposób, że łapiesz się na tym, że z absolutną pewnością zgadzasz się z jego stanowiskiem w sprawie. Zabawny, błyskotliwy, zawsze otoczony gronem atrakcyjnych kobiet, podziwiany przez mężczyzn, uwielbiany przez współpracowników, otoczony szacunkiem i wzbudzający ogromny respekt. Paweł nie wygląda na swoje 36 lat. Jest wysoki zadbany, wysportowany, ubrany w markowe ciuchy. Delikatny, wyprofilowany zarost dodaje mu uroku i elegancji. Zawsze w szykownym garniturze, nieodmiennie pachnący nutą pikantnego imbiru i kuszącą kompozycją na bazie wetywerii i korzenia kosaćca, który to tworzy serce zapachu i wyzwala w tobie nowe, nieznane dotąd uzależnienie. Ten zapach działa niemal jak afrodyzjak. Mroczny i bogaty wyraża zmysłową atrakcyjność, która tak idealnie wpasowuje się w osobowość Pawła.

Dziś to ja miałam zatonąć w ramionach tego wyjątkowego mężczyzny i sama myśl o nadchodzącym spotkaniu wprawiała mnie w dobry nastrój i radosne usposobienie. Nie sądziłam, że taki przystojniak, jak Paweł, zwróci na mnie uwagę, a co więcej, że będzie z taką stanowczością nalegał na kolejne spotkania. Nasza znajomość zaczęła się dość niewinnie.

 

Przeczytałeś bezpłatny fragment.
Kup książkę, aby przeczytać do końca.

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl